W wyniku pracy i zaangażowania kilkunastu osób, powstało wydarzenie ogromnie w swym przekazie wartościowe, emanujące dobrym smakiem i pokazujące jak ważne jest przedstawienie w oryginalny i nieszablonowy sposób kultury i sztuki niezależnej. Mimo, iż niewiele osób pojawiło się na samym wydarzeniu, z całą stanowczością stwierdzamy, że warto wspierać takie inicjatywy…
Z szablonu pisane…
Wstęp może stanowić szablon podsumowujący relację z wydarzeń kulturalnych, gdzie zasadność pytania „co autor miał na myśli?” mija się z celem. Bo cokolwiek to było, albo jest drogowskazem, z wieloma odgałęzieniami, albo po prostu uleciało w momencie przelewania wizji na dany nośnik. Lub też najzwyczajniej w świecie jest tym czym jest, czyli, np. bukietem polnych kwiatów malowanych farbą olejną. Zmyślnie napisany by w równym stopniu połechtać artystę/artystów jak i organizatora – w skali mikro – najczęściej gminną, bądź miejską jednostkę kulturalną.
Pierwszy akapit jest też doskonale hipsterski, demagogia w czystej postaci, pozwalająca mediom, dziennikarzom, recenzentom – tym mniej biegłym w sztuce (a biegłych jest niewielu) – pisać. Stosowany w szczególności w lokalnych odsłonach kulturalnej pożywki.
Popkultura stosowana
Wszystko razem, do kupy, stanowi kompromis idealny – wszak kulturą i jej jakością niewielu się przejmuje, więc po co palić mosty, prowokować niewygodne sytuacje, lub co gorsza, rozpętać dyskusję… Zapytacie skąd te domysły? Sam tak robiłem. W imię kultury właśnie, aby pisać. W imię świętego spokoju, i w końcu – na odczepnego. Uwierzcie: łatwiej stworzyć jałowy tekst pełen ogólników, kolorowych, wypchanych przymiotnikami metafor, niż napisać, że „Kowalska zamiast malować słoneczniki, powinna zająć się robieniem przetworów” – porównanie satyryczne, mocno posunięte, tylko po to by pokazać, jak brakuje pomysłów i chęci…
Powiecie, że nie ma nic złego w unikaniu i eskalacji złych emocji – konformizm wszak to cecha przystosowawcza. Jednak nijakość i miałkość od lat już, nie tylko w kulturze, jest popularyzowana w naszym kraju. Zapominamy, że w tym szaleństwie i zalewie niskiej popkultury stosowanej, to właśnie dysputa, poparta odpowiednią argumentacją i konstruktywną krytyką, jest kołem zamachowym ewolucji intelektualnej i kulturalnej.
Zastanówmy się czy chcemy takiego stanu rzeczy, czy chcemy aby popkultura stosowana, ogromnym nakładem finansowym gościła w naszych domach w postaci Tańców z gwiazdami na lodzie, czy innych celebryckich wymysłów. Zastanówmy się czy mamy się godzić na brak kreatywności instytucji, które realizując swoje cele statutowe idą po najmniejszej linii oporu. Przecież nawet wspomniane słoneczniki malowane przez emerytów można dobrze zapakować i sprzedać przy tym ciekawą historię. Powiedzmy sobie szczerze, czy chcemy duchową strawę sprowadzić do poziomu biesiadnego przy dźwiękach disco-polo. Zastanówmy się czy taki kompromis nas zadowala…
Ja już wiem. Nie zgadzam się, w tym wypadku kompromis jest zgniły. Dlatego piszę, odkrywam karty, a postawę przystosowawczą porzucam na rzecz szczerości. Prowokuję Was do dyskusji a piórem ganić będę konformizm i nijakość… Misję mam!
Tomasz Żmuda