Na dzisiejszej, koloryzowanej widokówce z początku ubiegłego wieku widzimy nieistniejący budynek przy ul. Ogrodowej (Powstańców Śląskich), w którym mieściło się m.in. prywatne liceum żeńskie, tzw. „Wyższa Szkoła dla Córek”, a potem „Wyższa Szkoła dla Dziewcząt” panny Müller.
Pierwszą próbę założenia szkoły dla córek z inteligenckich rodzin podjęto w 1840 r., ale wniesiona w tej sprawie petycja została odrzucona przez wrocławskie Kolegium Szkolne. W 1845 działała w Brzegu prywatna szkoła sióstr Rode, kształcąca w przedmiotach ścisłych i j. francuskim dorastające córki z zamożnych rodzin. Szkoła ta nie zdołała się jednak przypuszczalnie utrzymać i dlatego w 1848 r. założono kolejną taką szkołę, która znajdowała się początkowo przy placu Młynów. W 1860 r. szkołę zreorganizowano i przeniesiono do tzw. „starej poczty” przy ul. Pawłowskiej (Dzierżonia) 12, czyli kamienicy, w której znajdował się uprzednio urząd pocztowy. Kamienica ta znajdowała się na końcowym odcinku północnej pierzei ul. Dzierżonia – dziś jest w tym miejscu skwer. W 1861 r. do szkoły dokooptowano seminarium dla nauczycielek – po zakończeniu edukacji seminarzystki zdawały końcowy egzamin przed specjalną komisją we Wrocławiu.
1863 uczennicą szkoły i seminarium została Selma Müller (ur. 1851 lub 1853), która w 1871 r. zdała egzamin końcowy, a po kilku latach spędzonych w Ząbkowicach Śląskich powróciła jako nauczycielka do swej macierzystej szkoły i przejęła w 1887 r. jej kierownictwo, które sprawowała do przejścia w stan spoczynku w 1914 r. Przy szkole działał internat, w którym mieszkały m.in. uczennice z Polski i z Rosji. Szkoła utrzymywała się z czesnego i opłaty za internat i otrzymywała także niewielkie wsparcie ze strony miasta. Miesięczne czesne wynosiło 20 marek, 3 marki dodatkowej opłaty za opał w miesiącach zimowych i 3 marki opłaty za udział w zajęciach gimnastycznych. Czesne dla seminarzystek wynosiło 30 marek miesięcznie.
Grono pedagogiczne składało się z niewielkiej liczby zatrudnionych na stałe nauczycielek i było wspierane przez dochodzących nauczycieli z innych brzeskich szkół, a nawet duchownych ewangelickich. Selma Müller odbywała podróże zagraniczne i sprowadzała do Brzegu Francuzki i Angielki w celu podniesienia poziomu nauki języków obcych.
W zbiorach brzeskiego muzeum zachowały się zdjęcia i tabla z podobiznami uczennic z różnych lat, w tym zdjęcie z 1866 r., na którym jest również Selma Müller – trzecia od lewej w dolnym rzędzie. Oglądając to stare zdjęcie, niełatwo sobie uświadomić, że przedstawia nastoletnie dziewczęta.
W 1887 r. szkołę przeniesiono z ul. Pawłowskiej do gmachu Szkoły Rzemiosła przy ul. Lipowej (Chrobrego – obecnie SP Nr 1). Szkoła liczyła wówczas 5 klas po ok. 30 uczennic każda, w tym zwykle 3 do 5 seminarzystek. Nauka trwała 2 lata. Wśród nauczanych przedmiotów były m.in. niemiecki, francuski, historia, matematyka, fizyka, geografia, prace ręczne, gimnastyka, religia i muzyka, a także pedagogika dla seminarzystek.
W 1903 r. szkoła przeniosła się do wzniesionego przez gminę ewangelicką gmachu przy ul. Ogrodowej (Powstańców Śląskich). Parter budynku zajmowało prowadzone przez diakonisy sierociniec i przedszkole, 1. piętro sale lekcyjne, zaś 2. piętro i poddasze mieszkanie dyrektorki i internat. To właśnie ten budynek widnieje na naszej widokówce, a poniżej w nieco innym ujęciu.
Budynek był nieco odsunięty od ulicy, co można prześledzić na wycinku z planu miasta.
W 1908 r. „Wyższe Szkoły dla Córek”, których było na Śląsku 11, zostały przemianowane na „Wyższe Szkoły dla Dziewcząt”.
Brzeska szkoła cieszyła się dobrą renomą i dlatego miasto czyniło starania, by ją przejąć. Udało się to w końcu w 1914 r. w związku z utworzeniem liceum, zakończeniem działalności seminarium w 1913 r. i przejściem na emeryturę dotychczasowej dyrektorki. W zbiorach muzealnych zachował się nawet okolicznościowy dyplom, na którym widnieją inicjały S.M. (Selma Müller), lata sprawowania funkcji i krótki tekst: Szanownej Pannie Müller z wyrazami wdzięczności poświęca kolegium. Brzeg, Wielkanoc 1914.
Określenie „panna”, użyte wobec niemłodej już niewiasty, może dziś dziwić, ale należy pamiętać, że zawód nauczycielki sprawowały wówczas wyłącznie kobiety niezamężne, które wolne od trosk związanych z posiadaniem własnych rodzin i dzieci, mogły się zupełnie poświęcić zawodowi. Jeżeli wychodziły później za mąż, to zawód ten porzucały. Niektóre trwały w nim jednak, a także w panieństwie, do starości, jak wspomniana panna Müller, która figuruje jeszcze w ostatniej wydanej przed wojną książce adresowej z 1934 r.
Nowo utworzone liceum miało zająć część nowo wzniesionego gmachu przy ul. Dworcowej (Armii Krajowej – chodzi oczywiście o „stary ogólniak”), ale ponieważ wraz z wybuchem wojny urządzono tam lazaret pomocniczy, liceum działało aż do 1917 r. w budynku przy ul. Ogrodowej.
W dalszym ciągu działał tam też sierociniec, a zwolnione pomieszczenia szkoły i internatu zamieniono na mieszkania, głównie dla diakonis, choć nie tylko. Po 1933 r. w kilku pomieszczeniach urządzono biura pomocy społecznej.
Wypalony w 1945 r. budynek stał jeszcze przez pewien czas jako ruina i został rozebrany bodajże w latach 60., przypuszczalnie w związku z budową szpitala.
Po tym nieco dłuższym wstępie czas powrócić do widokówki i przesłanej wiadomości!
Napisy
Na awersie: Brieg, Müllersche „Höhere Töchterschule“ / Brzeg, „Wyższa Szkoła dla Córek“ Müllerówny
Na rewersie: Postkarte / karta pocztowa
Stempel: Brieg (Bez(irk) Breslau), 6.11.1911, 11 – 12 V(ormittags) / Brzeg, rejencja Wrocław, 6.11.1911, 11 – 12 przed południem
Wiadomość
An Frl. (Fräulein) Hildegard Dintern
per Ad. (per Adresse) bei Herrn Gastwirt Dintern
in Oberhannsdorf bei Glatz
Schüsseldorf (powinno być „Schüsselndorf“), d. (den) 3.11.1911
Liebe Hilda!
Wie geht es immer noch (tutaj coś nie gra) Dir und den einstmaligen Schulfreundinnen? Besuche mich einmal in den Ernteferigen (? – powinno być „Ernteferien“), wir würden uns sehr freuen. Auf dieser Karte ist unser Schulgebäude, ich muß jeden Tag nach Brieg in die Schule. Grüße Herrn Lehrer Burkert und alle Schulfreundinnen. Bitte schreibe mich (powinno być „mir“) einmal. Es grüßt Dich sowie Deine Eltern und Geschwister
Deine Freundin Erna Trippner
Adres nadawcy na awersie: An Erna Trippner in Schüsseldorf (powinno być „Schüsselndorf“) bei Brieg
Tłumaczenie
Panna Hildegard Dintern
u karczmarza, pana Dinterna
Jaszkowa Górna koło Kłodzka
Droga Hildo!
Po dłuższym czasie znów o Tobie myślę. Co nowego u Ciebie i dawnych szkolnych koleżanek? Odwiedź nas kiedyś podczas ferii żniwnych, bylibyśmy bardzo radzi. Na tej kartce jest budynek naszej szkoły, muszę codziennie być w Brzegu w szkole. Pozdrów nauczyciela pana Burkerta i wszystkie koleżanki szkolne. Napisz coś. Pozdrowienia dla Ciebie, Twoich rodziców i rodzeństwa przesyła
Twoja przyjaciółka Erna Trippner
Adres nadawcy na awersie: Erna Trippner, Żłobizna koło Brzegu
Próba interpretacji
Nadawczynią tej raczej banalnej wiadomości jest nastoletnia dziewczyna. Wynika to już z samego faktu uczęszczania do szkoły, ale również z błędów, w tym ewidentnego błędu gramatycznego, braku interpunkcji i niezbyt wyrobionego charakteru pisma, będącego nieco nieporadnym naśladownictwem wzoru pisma szkolnego. Widokówka wydaje się być napisana „na kolanie”.
Adresatką wiadomości jest była koleżanka szkolna, zamieszkała w Jaszkowej Górnej koło Kłodzka. Nadawczyni musiała zatem mieszkać w Żłobiźnie od niedawna. Świadczy o tym dwukrotne, błędne zapisanie nazwy miejscowości.
W książce adresowej z 1911 r., obejmującej również powiat, odnajdujemy w Żłobiźnie inspektora gospodarczego Paula Trippnera – tym tytułem określano zwykle arendarza, dzierżawcę lub zarządcę jakichś dóbr. Należy przypuszczać, że był człowiekiem zamożnym, skoro stać go było na posyłanie córki do prywatnej szkoły. Zamożnym człowiekiem był przypuszczalnie również ojciec adresatki – karczmarz z Jaszkowej Górnej. Nadawczyni i adresatka uczęszczały zapewne do podobnej szkoły, najprawdopodobniej w Kłodzku, gdzie również działała „Wyższa Szkoła dla Córek”.
Redakcja i tłumaczenie: Dziedzic Pruski
Gratuluję (znowu) Dziedzicu (niechCibędzie)Pruski. Wyśmienita i ciężka (co widać) robota, wyśmienity styl, frapująca opowieść, trzeba to wydać, bo tu zginie
A gdzie w Brieg-u znajdowala sie placowka Lebensbornu?